Koza, czyli piec wolnostojący

Koza w domu

Zrobiło się zimno (nie na żarty) i napadało śniegu (po kolana)… Gdy byliśmy dziećmi z entuzjazmem witaliśmy co roku pierwsze białe płatki. Przyklejeni do szyby poganialiśmy panią zimę, żeby sypała szybciej, gęściej i najlepiej mokrym śniegiem, bo z takiego najłatwiej robiło się bałwany i lepiło śniegowe pociski. Odkąd dorośliśmy, znaleźliśmy pracę, kupiliśmy samochody i zaczęliśmy płacić własne rachunki – biały puch witamy z równie wielką radością jak poniedziałkowy ranek. Bo trzeba: wyjść z domu, odśnieżyć chodnik, odśnieżyć podjazd, odśnieżyć auto (najlepiej swoje, bo jeśli przypadkowo odśnieżymy auto sąsiada – to będziemy mieć dwa razy więcej roboty) i zapłacić za ogrzewanie…

Budując dom za miastem zdecydowaliśmy się postawić na… kozę. Ale nie taką, co to chodzi, mee mee meczy i ewentualnie daje kozie mleko. Tylko taką kozę grzejącą, wolnostojącą, prostą, zgrabną i wydajną.

Piece wolnostojące kozy to rozwiązanie, które do niedawna kojarzyło się z peerelowskimi koksownikami i biedą. Teraz jednak kozy z przytupem wracają na salony zadając nowoczesnym wnętrzom szyku i… ciepła.

Zaletą pieców wolnostojących jest przede wszystkim fakt, że są niezwykle łatwe w montażu, można postawić je właściwie bez większych przygotowań w większości pomieszczeń (bez konieczności budowania specjalnych kominów, potrzebny jest jedynie wylot dla rury spalinowej), a w razie przeprowadzki – można wziąć taką kozę pod pachę i zainstalować ją w nowym miejscu. Koza jest prostą żeliwną konstrukcją (z dodatkiem stali i szkła hartowanego), która bardzo szybko się nagrzewa i ekspresowo oddaje ciepło do pomieszczenia. Dostępne są piece o różnej mocy grzewczej (od 4 do nawet kilkuset kilowatów), zasilane drewnem (najlepiej liściastym i sezonowanym) lub węglem i brykietem. Kozę można kupić już za kilkaset złotych – kozy ekskluzywne, efektownie wykończone i zdobione będą kosztowały nieco więcej.

Koza jest uparta tylko w naturze. Koza w formie pieca nie upiera się, ani nie opiera – po prostu grzeje! Jeżeli więc, oprócz głównego systemu grzewczego (np. pieca gazowego) szukacie uzupełniającego źródła przyjemnego ciepła na zimowe wieczory – koza sprawdzi się idealnie.

No to meeee i pod kocyk, z dobrą książką i lampką wina…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *