Wiecie co jest fajnego w posiadaniu potomstwa? Że można razem z nimi wsiąść w wehikuł czasu i cofnąć się o dowolną ilość lat, do czasów, w których sami byliśmy dziećmi. Małoletni są idealną wymówką do babrania się w piasku (w końcu wychodzą nam wszystkie babki, a zamki są imponujące), do huśtania się na huśtawkach (wyżej, jeszcze wyżej!), do zjeżdżania ze zjeżdżalni (okrutnie wąskie je robią – czasem na jeden pośladek)…
Gdy rodzi nam się dziecko musimy przede wszystkim rozpracować instrukcję obsługiwania noworodka i niemowlaka. Oczywiście żadnej instrukcji nie ma – trochę więc trwa zanim nauczymy się rozpoznawać potrzeby małego człowieka, a następnie odpowiednio je zaspokajać. Pierwszy rok życia dziecka mija bardzo szybko, podobnie jak drugi i trzeci. Nagle mamy przed sobą ponad trzyletnie dziecko – komunikatywnego i sympatycznego partnera w rozmowie i zabawie. To idealny czas na eksplorowanie świata razem z synem lub córką…
Matki z zacięciem i prawdziwą przyjemnością czeszą i stroją lalki, stylizują pieski i kotki, układają i przekładają kolekcje kucyków, robią fantazyjne i kolorowe cuda z ciastoliny… Tatowie rzucają się w wir tworzenia wymyślnych budowli z klocków lego, ścigają się do upadłego samochodzikami, rozkładają tory i godzinami bawią się z synami kolejką… Dziecko odkrywa w nas ogromne pokłady energii – takie o których posiadanie sami się nie podejrzewaliśmy obstawiając, że wyczerpały się gdzieś w okolicach osiemnastki (no może dwudziestki). Mimo zmęczenia pracą, bolącej głowy, biorącej nas choroby – mamy więcej siły niż niejeden gimnazjalista. Trochę dlatego, że nie mamy wyjścia (dzieckiem po prostu musimy się zająć), ale przede wszystkim dlatego, że stanowimy z potomkiem system naczyń połączonych – ich energetyczne nadmiary wyrównują nasze niedostatki.
A gdy już się wybawimy i wyśmiejemy – włączamy dzieciom bajki. I niby jesteśmy zajęci gazetą, książką, komputerem, a jednak minimum jednym okiem wpadamy do bajkowego świata. Wzdychamy do cukierkowych scenerii opowiastek o księżniczkach, wróżkach lub elfach. Z troską przyglądamy się małym zwierzątkom i z uwagą śledzimy kolejne przygody, które serwują naszym dzieciom
Tomek i przyjaciele
. Możemy też westchnąć – za naszych czasów bajki były ponure (kolorystycznie) i zdecydowanie nie tak ciekawe…
Jak dobrze, że mamy dzieci! I ten wehikuł. Wsiadamy?
Powiązane wpisy