Uwielbiam spotkania po latach, zwłaszcza z dawno niewidzianymi koleżankami. Można powspominać kawały wycinane nauczycielom, zabawy ze szkolnych korytarzy, podwórkowe przygody… Koniecznym punktem spotkania po latach jest obga… tfu! – omówienie kolegów i koleżanek z klasy: jak wyglądają, co porabiają, gdzie pracują i mieszkają, czy mają dzieci, kasę i klasę. Z Anią (przyjaciółką z szkolnej ławki) jest inaczej – widujemy się regularnie, minimum raz w miesiącu i tylko pierwsze 15 minut poświęcamy na zaktualizowanie baz danych o znajomych sprzed lat. Potem przechodzimy do omawiania spraw finansowych… Ania jest księgową i prowadzi rachunki mojej małej firmy.
Wczoraj wypiłyśmy kawę i dogodziłyśmy sobie kawałkiem sernika (na pewno nie pójdzie w biodra!). Zrobiłyśmy tradycyjny przegląd znajomych: Michał podobno oświadczył się jakieś Marioli (wieść gminna niesie, że Mariola nieco zaokrągliła się w okolicach pasa – prawdopodobnie nie po serniku), Basia wspina się wytrwale po kolejnych szczeblach kariery w dużej kancelarii notarialnej (grozi jej ponoć fotel vice prezesa), a klasowe małżeństwo: Kasia i Wojtek organizują targi design’u (musimy koniecznie się na nie wybrać).
A teraz do interesów! Ania pracuje w renomowanym biurze księgowym, a ja jestem jednym z jej pierwszych klientów. Pierwszych i najsympatyczniejszych oczywiście! Rozumiemy się w pół zdania i uzupełniamy doskonale. W gwoli ścisłości – Ania uzupełnia mnie, bo ja z uzupełniania jestem raczej kiepska. Gdyby nie Ania pewnie poległabym w pierwszym starciu z Urzędem Skarbowym. Moja przyjaciółka ma mnóstwo segregatorów, których zawartość jest dla mnie równie tajemnicza jak zawartość damskiej torebki dla przeciętnego mężczyzny. Nie wnikam, ufam jej całkowicie i polegam na jej profesjonalizmie. Ania prowadzi dla mojej małej firmy odzieżowej rejestr faktur – ewidencjonuje je i archiwizuje, opisuje zgodnie z wytycznymi i przepisami, dba o odpowiednią numerację i przypomina o składaniu zeznań podatkowych w odpowiednich momentach. Przyjaciółce nie można odmówić ambicji – za każdym razem próbuje nad kawą i sernikiem (lub inną słodką rozpustą)wytłumaczyć mi czym się zajmuje… Wczoraj również się nie poddawała i dowiedziałam się, że w internecie pojawiają się narzędzia znacznie ułatwiające jej pracę – np. odkryta niedawno platforma do zarządzania fakturami: f4you.pl .
Yhy, aha… Dobra, a teraz omówmy dyskotekę z 1993, kiedy to najprzystojniejszy chłopak z klasy zaprosił Anię do tańca…
Powiązane wpisy