Zakupy spożywcze robimy najczęściej raz w tygodniu, w piątkowe popołudnia (często przechodzące w piątkowe wieczory). Zawsze z listą (choć zawsze coś spoza listy do koszyka wpada) i zawsze z założeniem, że należy kupić taką ilość poszczególnych produktów, by wystarczyło ich do kolejnego piątku. W tygodniu dokupuję w lokalnym sklepiku tylko świeże pieczywo i warzywa, czasem wędlinę lub ser. Zdarza się oczywiście, że w okolicach środy starsze dzieci zaglądając do słoika z kremem czekoladowym widzą już dno, a jogurty kończą się w środę wieczorem, bo ktoś zjadł więcej niż wydawało się, że jest w stanie zjeść… Ale żeby w czwartek rano zabrakło kaszki dla najmłodszego członka rodziny?!
Wyprawiwszy starszą dwójkę do szkoły, ogarnąwszy nieco poranny chaos – wzięłam się za przygotowywanie posiłku dla śpiącego jeszcze malucha. Kaszka manna dla niemowląt to ulubiony posiłek najmłodszego członka rodziny i zawsze stoi w górnej szafce, po prawej stronie… Wzięłam pudełko do ręki i… PUSTE! Jak to puste? Przecież kaszki zawsze starcza do piątku, bo ma przecież jednego amatora, którego nie można podejrzewać o niekontrolowane podjadanie czegokolwiek. Sprawdziłam szafkę – kaszka się nie rozsypała. Sprawdziłam inne szafki – może to pudełko z zeszłego tygodnia, a to najnowsze włożyłam gdzieś indziej… Nie. Hmmm.
Niemowlę na szczęście nie wybrzydzało i zjadło coś innego, ale mnie ta sytuacja nie dawała spokoju – zaplanowałam na wieczór przesłuchanie w sprawie zaginionej kaszki.
Ja: dobra, przyznawać się, co się stało z kaszką manną? – zapytałam przy kolacji.
Dzieci: ale którą kaszką? – dopytały zgodnym chórem.
Ja: górna szafka, po prawej stronie, kaszka manna dla niemowląt, mówi wam to coś? – doprecyzowałam…
Dzieci: aaaaaaa tą, to nie wiemy… – odpowiedziały.
Ja może się wam rozsypała przez przypadek? – nie poddawałam się w dążeniu do poznania prawdy.
Dzieci: nie mamusiu, naprawdę nie, obiecujemy! – dzieci zapewniły, że nie miały nic wspólnego ze zniknięciem kaszki…
Wówczas odezwał się on – mój mąż, dorosły facet, odpowiedzialny ojciec rodziny…
– No dobra, przyznaję się, ja ją zjadłem! Tak mi się okrutnie zachciało, taka mnie nagła ochota naszła na smak z dzieciństwa…
Śmialiśmy się wszyscy do rozpuku. Kaszka manna dla niemowląt mężowi (i niemowlęciu) bardzo smakuje . Od tej pory będziemy chyba kupować dwa opakowania na tydzień…
źródło obrazka: www.sampaikini.comPowiązane wpisy