Uwielbiam Święta, ale cała procedura przygotowawcza przyprawia mnie o ból głowy. Na gotowanie znaleźliśmy już rodzinny sposób – po prostu się nim dzielimy i każdy z uczestników Wigilii przygotowuje dwie potrawy. Na prezenty również znaleźliśmy rodzinny sposób – robimy losowanie, ustalamy kwotę i w ten sposób każda osoba dostaje po jednym (fajnym!) prezencie. I tylko na to sprzątanie sposobu brak…
Sprzątanie to wyzwanie
Skąd w nas ten wewnętrzny przymus wysprzątania domu przed Świętami? Pewnie większość z nas wyniosła go z domu rodzinnego, nasi rodzice wynieśli go z kolei ze swoich rodzinnych domów itd… No i teraz po prostu nie wypada nam przerwać tej wiekopomnej tradycji. Skoro nie umiemy jej przerwać – musimy jakoś rozebrać ją na części pierwsze i dostosować do zawrotnego tempa dzisiejszego życia.
Na dobry początek – planowanie
Przełom listopada i grudnia to dobry moment, by szczegółowo zaplanować przedświąteczne przygotowania, również te związane z porządkami. Najlepiej sprawdzi się lista, na którą wpiszemy wszystkie niezbędne prace dzieląc je na trzy kategorie: naprawy i wymiany (np. zepsuta listwa przypodłogowa i tłuste plamy na ścianach w kuchni); trzepanie lub pranie dywanów, zasłon i firanek; mycie i odświeżanie. Rzeczy z pierwszej kategorii najlepiej zaplanować ustalając konkretną datę ich realizacji. Sprawy z drugiej kategorii lepiej załatwić teraz niż czekać na ostatni moment i walczyć i miejsce na trzepaku lub szybki termin realizacji usługi w pralni. Ostatnia kategoria to prace, które zostawiamy na sam koniec – z odkurzaniem za meblami, wycieraniem kurzy i przetarciem okien poradzimy sobie na dwa tygodnie przed Świętami, a ogarnięcie łazienki i kuchni możemy zostawić na ostatni przedświąteczny tydzień grudnia.
No, prawie jak perfekcyjna pani domu!
Powiązane wpisy